Życie w podroży wiecznie zaskakuje, absorbuje i dziwi. Ono inspiruje bardziej niż rutyna boskiego, ale jednak dnia powszedniego. Co tym razem podarował nam dzień?
Pasmo Śnieżnika zostawiłyśmy za plecami, z widokiem na malutki z dystansu kościół Matki Bożej Śnieżnej wraz z samotną choinką w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Niewtajemniczeni mogą myśleć, że z oddali widzą dwie choinki. Dalej ogromna przestrzeń łąk i pól spinająca świat Gór Bystrzyckich po jej drugiej stronie.
Zanim jednak ta przestrzeń zostanie zamknięta górami jest jeszcze las z niespodzianką pod nim, czyli zabytkowym tunelem kolejowym. Duże zaskoczenie, że nagle niepozorna leśna ścieżka okazuje się być wysoką skarpą tunelu kolejowego, z której podziwiamy tor, dworzec i dowiadujemy się: “Długopole Zdrój” . Jak dobrze nie analizować wcześniej trasy i iść tylko w wiadomym kierunku, a niewiadomym celu.
Poszłyśmy wzdłuż drogi prowadzącej z dworca gdzie skarpa wspina się w górę po prawej, kryjąc w sobie podziwiany wcześniej tunel, a po lewej opada w dół. Stacja jest, wiec pięknie położona.
W zdrojowym centrum Długopolu witają nas urocze sanatoriuszki – pomniki, które już zawsze będą na swojej ławeczce, bo jest tylko ich i dla nich. My możemy tu tylko przycupnąć na chwilę dzięki ich statycznej i majestatycznej uprzejmości. Kolejne miasteczko, które potwierdza swoje uroki dzięki pięknemu położeniu w wąskiej dolinie, podobnie jak Międzygórze. Długopole Zdrój wydaje się być jeszcze bardziej zielone i ściśnięte przez góry i las. Mamy tu również kilka ciekawych zabytkowych budynków jak: kościół w którym jest kawiarnia, Restauracja Teatralna czy pijalnia usytuowana w Parku Zdrojowy. Możemy tutaj leczyć się napitkami z trzech źródeł. Pijalnia, park, wąskość, kaskadowość, czyli Długopole. Jest tu bardzo spokojnie i kameralnie, ale tylko pozornie…, bo przecież to w końcu uzdrowisko, więc… “Przyjdzie wieczór na tańce, hulańce i swawole”
Po wyjściu z restauracji Teatralnej od razu gubimy szlak, który wspina się zaraz na jej tyłach. Tym razem to przeoczenie, a nie złe oznakowanie. Przyznajemy się bez bicia. Po lesie łąka w miejscowości Ponikwia, a potem kilkukilometrowy odcinek asfaltu. Okazuje się, że nie taki asfalt straszny, bo tu napotykamy przyjacielskie ze swojej natury kozy. Potem trafiam na bardzo fotogeniczną roślinę przy której spędzam z 15 minut, a jakbym mogła to zostałabym ze trzy godziny. I proszę… jak może być zaskakująco na asfalcie. Było też zabłądzenie, więc nudą nie wiało.
Wreszcie łąka, kawałek lasu i “włączamy” się na Autostradę Sudecką. Jak przystało na górską klasę drogi mijamy kilka zaspanych aut. Mały deszczyk, żeby lekki dreszczyk był. Sesja z garbami pod deszczowymi pelerynami, czyli jak nie da ukryć się plecaka pod peleryną i kto ma większego garba;) Trochę rozrywki na autostradzie w czasie deszczu. Pędzimy dalej autostradą do celu. Proszę pamiętać, że na własnych butach.
Dzięki siedmiomilowym butom jesteśmy w końcu w miejscowości Spalona, na skrzyżowaniu asfaltów, gdzie kraina jagodowa to potęga, która zmieniła kolor naszego uzębienia, z którym nawet dentysta polemiki nie wymienia. Co nas wita przy Schronisku Jagodna? Oczywiście kot i fioletowa elita, czyli tablica z totalnie jagodowym menu 🙂
Sala jadalniana to różnorodność ogromna. Moc książek, ciekawych drewnianych wyrobów, turystyczne bransoletki, które mogłyby się promować “zapnij mnie jak plecak”. Parapet to donice kwiatów. Przy barze są ciekawe graficznie gadżety promujące schronisko. Przede wszystkim jest miła i elokwenta obsługa, która dodaje temu miejscu ciepła i życzliwości. Może traficie na tę część obsługi. Śpieszcie smakować jagodowe rarytasy. Spróbowałyśmy tylko koktail, oczywista oczywistość, że jagodowy. Kwaśno, zdrowo i chłodnawo. Tak się owo dobro zaserwowało.
Schronisko słynie z “Dżapan Race”, czyli z biegu w klapkach pod górę. Zaczęłam już trenować pod schroniskowym prysznicem, bo podobno dobrze poznać trasę na miejscu. Ślisko było, więc trening był intensywniejszy;)
Co jeszcze?…chyba tego nie wytrzymacie… jeszcze… kota mają 🙂 Ten też był fajowy, ale tym razem nie będę się rozczulać, bo zwolennicy psów nie wytrzymaliby tego, a dodatkowo… Muszę przyznać, że ten guguś narozrabiał. Przez jego urok i zabawę z nim na łóżku w pokoju, zapomniałam, że portfel niosłam w ręce pod stertą rzeczy. Nie wiadomo kiedy portfel znalazł się pod łóżkiem w pokoju i spokojnie sobie leżał, gdy pół schroniska go szukało w innych miejscach. Byłam zamroczona kocim urokiem, a wcześniej myślałam, że tylko “na psa urok” 😉 Kot leżał niewzruszony na łóżku, a portfel pod łóżkiem…dopóki go koleżanka nie odkryła. Uff wszystko wina kota;)
Ważne informacje:
1. Dystans: ok. 20 km
2. Nocleg: Schronisko “Jagodna”, Spalona 6, 57-500 Bystrzyca Kłodzka. Ocena: 9 z 10. Chyba tylko jeden punkt mniej za położenie schroniska bezpośrednio przy asfalcie. Z jednej strony dla rodzin z małymi dziećmi świetna sprawa, żeby podjechać na nocleg i stamtąd wędrować.
3. Posiłek: Schronisko Jagodna. Koktail jagodowy, jajecznica. Ocena miejsca: 9 z 10. Ocena posiłku: 9 z 10.
4. Atrakcje: Tunel kolejowy, park zdrojowy, woda zdrojowa, schronisko Jagodna.





